Dżem i Spółka Sandbox

CZYTAJ WIĘCEJ

Dżem i Spółka Sandbox
Advertisement

Dzień dobry wieczór! Oto znowu ja i moje fanonowe pogaduchy! Szczerze mówiąc, na początku bałam się pisać, mając wrażenie, że wena z poprzedniego artykułu gdzieś uleci, ale oczywiście w środku pisania się rozpisałam i w ten sposób powstała kontynuacja poprzedniego wątku o kreowaniu postaci.

W poprzednim numerze omawiałam tworzenie solidnych podstaw pod postać. Mówiłam o tym, że postać jest w pewnym sensie niezależna od jej twórcy, a jej kreacja powinna być podyktowana przez cel historii, ponadto należy trzymać się podstaw ustalonych na początku. W tym numerze chcę dać Wam garść wskazówek na temat tego, jak trzymać się tych podstaw.

Przede wszystkim sporządź plan. Zaplanuj, co ma się wydarzyć (niezależnie od typu historii, którą piszesz) i jaką rolę ostatecznie odegrają Twoje postacie. Następnie zastanów się, czy nadane im początkowo cechy pokrywają się z ich rolą, a jeśli nie, to czy postacie te logicznie rozwiną się do tego, co mają zrobić. Przykładowo, wróćmy do naszej Hope. Początkowo skupiliśmy się tylko na początkowej koncepcji, jednak nie mamy zakończenia historii, pokazania tego, co ostatecznie się stanie. Przyjmijmy, że naszym ostatecznym celem jest, żeby Hope i chłopak, w którym się podkochuje, byli razem. Żeby to wyszło, Hope oczywiście musi przezwyciężyć nieśmiałość i nawiązać z tym chłopakiem relację. Przezwyciężanie nieśmiałości nie dzieje się jednak z dnia na dzień, a do tego Hope na pewno nie stanie się duszą towarzystwa. Co najwyżej pokona nieśmiałość, ale raczej nadal będzie wyciszoną introwertyczką.

Mając cel na uwadze, można zaplanować wydarzenia. Po pierwsze impuls do zmiany zachowania. Hope musi dostrzec, że jej nieśmiałość jest problemem. Przykładowe rozwiązanie, dość sztampowe, ale nieważne. Nie chodzi mi w tej chwili o przełamywanie schematów, tylko o prezentację przykładu. A więc, przyjmijmy, że w nowej szkole odbywa się bal, na który uczniowie dobierają się w pary. Hope bardzo chce zaprosić chłopaka… a że jest ważny, wypadałoby mu wreszcie nadać imię. Niech będzie John. Hope chce zaprosić Johna, ale się boi – uważa, że on odrzuci jej zaproszenie i w ogóle że się zbłaźni. I ostatecznie jakaś inna dziewczyna zaprasza Johna, a on zgadza się z nią pójść na bal. Hope jest bardzo rozczarowana i ostatecznie zauważa, że nie ma u niego szans, jeśli wreszcie do niego nie zagada. Można dodać jeszcze jakiś inny impuls – może okaże się, że praktycznie wszyscy są już zajęci i Hope nie ma szans ani na Johna, ani na innego chłopaka?

Oczywiście może to być inny impuls. Następnie należy zapewnić Hope drogę rozwoju, czyli wzloty i upadki na jej drodze. Wzlotem może być przykładowo dołączenie do koleżanek we wspólnej nauce i rozluźnienie się, co pokazuje jej, że jest w stanie przezwyciężyć nieśmiałość. A upadkiem może być kolejna niewykorzystana okazja. W takim modelu dążymy do tego, żeby Hope ostatecznie przezwyciężyła nieśmiałość na tyle, żeby spróbowała się umówić z Johnem. Może okaże się, że on potajemnie też się w niej podkochiwał? Albo nawet i nie, ale zgodzi się jej dać szansę i zrodzi się z tego coś pięknego?

Możliwości jest wiele, ale jak widzicie, warto mieć to chociaż ogólnie zaplanowane. Poza podstawami postaci ważny jest jej rozwój. Ale rozwój nie zawsze musi być pozytywny. Postać może pójść w złym kierunku, zbłądzić na swojej drodze. Dla przykładu podam Death Note oraz Balladę ptaków i węży (przeczytałam niedawno, bardzo polecam!). W obu tych tytułach znajdziemy bohaterów, którzy na początku mają jeszcze całkiem sporo ludzkich odruchów – Light, protagonista Death Note'a, chce zabijać przestępców, aby świat stał się bezpieczniejszy, natomiast Coriolanus Snow ostatecznie robi wiele, by naprawdę pomóc swojej trybutce, a nie tylko po to, żeby zgarnąć chwałę (choć to też nim w znacznej mierze kieruje). Obaj jednak ostatecznie pogrążają się w złu, zapominają o swojej ludzkiej stronie. Więcej nie napiszę, co by już zbytnio nie spoilerować. I nie nawracają się – oni tacy zostają. To też nie jest zła droga (oczywiście z perspektywy twórcy, dla postaci oczywiście jest zła), tylko trzeba być bardzo ostrożnym i mieć w tym swój cel. W obu przykładach z wyżej taki zabieg pokazuje zagrożenia związane z posiadaniem dużej mocy, władzy. Oczywiście postać może się również nawrócić – jako przykład podam wspomnianego już w poprzednim numerze Raskolnikowa ze Zbrodni i kary. Nawraca się dopiero w epilogu, jednak owo nawrócenie ma pokazać, iż istnieje jeszcze dla niego nadzieja.

A co z brakiem rozwoju? Cóż, pewnie znacie przynajmniej jedną taką osobę, która jest taka sama, odkąd ją poznaliście, a znacie ją dość długo. No, wygląd się nie liczy, chyba że Waszym znajomym jest Krzysztof Ibisz. Mam na myśli charakter, zachowania. Ten ktoś dosłownie wszystko robi tak samo, ma ciągle ta same zalety i wady… Więc czemu bohater książki nie miałby być taki jak ta osoba? A pomyślcie, czy chcielibyście czytać taką książkę? Co ona wniesie do Waszego życia? No… nic. Po co marnować czas na czytanie 200 czy więcej stron o postaci, która na początku zachowuje się dokładnie tak jak na końcu? A poza tym de facto każdy się rozwija, ale nie zawsze to widać, bo być może nie znamy tej osoby wystarczająco dobrze… Rozwój (lub brak) postaci to w ogóle jest zagadnienie, które można rozszerzyć do całej fabuły powieści, ale o tym powiem kiedy indziej. A na pewno powiem, bo to interesujący temat.

Więc ustaliliśmy, że rozwój jakiś musi być, ale musi być wewnętrznie spójny z podstawami postaci. Są postacie, które prowokują do rozwoju pozytywnego oraz takie, które mają potencjał do rozwoju negatywnego. Przykładowo postać wiecznie radosna i szczerze kochająca ludzi raczej nie zacznie ich zabijać, chyba że da się jej ku temu podstawy. Przeżyta trauma, a może radość i miłość do całego świata jest tylko na pozór… Ale musi być to zapisane. Inaczej postać zacznie zachowywać się bez ładu i składu.

A teraz nareszcie nadeszła pora na to, co chciałam pisać od początku, czyli arcygenialne protipy! Czyli o co można oprzeć postać, żeby była wewnętrznie spójna. Oczywiście nie wolno pomijać etapów z wcześniej, czyli zaplanowania roli postaci w fabule i celu, do jakiego ma dążyć.

A więc, proponuję użyć do tego MBTI oraz funkcji kognitywnych! Z pewnością wielu z Was słyszało o tej teorii, zakładającej, że ludzi da się przypisać do jednego z 16 typów MBTI na podstawie tego, w jaki sposób poznają świat i podejmują decyzje. Teoria ta jest bardzo obszerna, a jej dokładne przestudiowanie zajmuje sporo czasu, jednak w Internecie jest masa treści na ten temat. Podrzucam Wam jedną z stron zajmujących się funkcjami kognitywnymi.

Nie będę tu się szczegółowo rozpisywać na temat samego MBTI ani tego, czy ta teoria rzeczywiście jest słuszna w odniesieniu do realnych ludzi – pojawiają się bowiem opinie uznające MBTI za pseudonaukę. Jednak to, czy to naprawdę nauka, czy tylko pseudonauka, w odniesieniu do OC nie ma za bardzo znaczenia. Ważne jest to, że jest pomocna w konstruowaniu ram osobowościowych. Aby to zrobić, zapiszcie sobie gdzieś cechy postaci i odczucia na jej temat, a następnie włączcie dowolny test funkcji kognitywnych (ja polecam Sakinorvę). Następnie wcielcie się w postać i w jej imieniu odpowiedzcie na pytania. Kolejnym krokiem jest zrobienie researchu o typie MBTI, który wyjdzie Wam w wynikach. Jeśli opisy zupełnie nie będą się zgadzać z koncepcją postaci, może być to wskazówka, że koncepcja powinna być zmieniona, typ pomaga również rozbudować postać o dodatkowe cechy poboczne i dodać jej psychologicznej głębi.

Jeszcze jedną wskazówkę może stanowić Personality Database. Na tej stronie ludzie dopasowują do znanych ludzi i postaci fikcyjnych typy MBTI. Jeśli czujesz, że Twoja postać jest podobna do innej, którą znasz, możesz sprawdzić jej typ i przestudiować go. Tu jednak polecam zachować ostrożność, bo typy są przypisywane przez głosy użytkowników, więc nie są w żaden sposób potwierdzone.

Ale jeśli nie lubisz MBTI, są też inne sposoby! Przykładowo Enneagram, temperamenty czy… zodiaki. Tak, dobrze czytacie. Zodiaki nie mają już nic wspólnego z nauką, są rzeczą dużo bardziej mistyczną, a przez wielu uznawaną za zwyczajnie nieprawdziwą. Lecz jak już mówiłam wcześniej, co z tego? To nie praca naukowa, tylko kreatywna powieść! Teorie stojące za zodiakami też są bardzo ciekawe, choćby powiązanie konkretnych znaków zodiaku z żywiołami. Na podstawie tych opisów też można dodać co nieco do postaci. Można oczywiście łączyć te wszystkie metody. I tak stworzyć postać przy pomocy MBTI i Enneagramu, a potem dopasować jej znak zodiaku do tego, jaka jest, żeby dodać smaczku. To nawet nie musi być powiedziane wprost, można zostawić jako niepisaną ciekawostkę. A jeśli w Waszej grupie docelowej znajdą się zodiakary, z pewnością rozbiorą pod tym względem postać na części pierwsze.

Istnieje jeszcze jedna metoda dopasowywania cech postaci do koncepcji, czyli studiowanie rzeczywistych przypadków. Przykładowo – jeśli masz nieśmiałego znajomego, to może on Ci pomoże sprawić, by Hope stała się bardziej wiarygodna? Ale co jeśli piszesz o psychopacie i żadnego nie znasz? Też żaden problem – jest wiele opracowań na ten temat, biografii i tak dalej. Tu najbardziej polecam poruszać się w non-fiction, unikać fikcji, chyba że ktoś, kogo słowom można wierzyć, potwierdza wierność przedstawienia danej postaci. Mówię to zwłaszcza w kontekście różnych reprezentacji, między innymi autyzmu. Często bowiem reprezentację autyzmu piszą osoby, które nigdy nie miały z nim styczności i wychodzi to bardzo stereotypowo oraz słabo.

Dodatkowo, żyjemy w dobie Internetu, a ludzie coraz chętniej opowiadają o różnych swoich cechach, problemach, zaburzeniach i tak dalej. Więc można znaleźć w Internecie kogoś takiego i spróbować go nakłonić do rozmowy. Oczywiście nie w sposób nachalny ani taki, który ma go obrazić. Ale ludzie uwielbiają gadać o sobie, więc w ten sposób możesz uzyskać całe mnóstwo pożytecznych informacji.

Tak więc tym akcentem kończę temat spójności w kreacji postaci! Mam nadzieję, że te dwa artykuły dostarczą Wam wskazówek i pomogą w tworzeniu postaci (sama też może powinnam się do nich wreszcie zacząć stosować…). A tak poza tym to jeszcze nie wiem, o czym będę pisać w następnym numerze, zatem zrobię niespodziankę i sobie, i Wam. Stay tuned!

Advertisement